Maksio ostatnio "wali" takimi tekstami, że można spaść z krzesła, jak się z Nim chwilę pogada :-)
Używa dorosłych słów - np. wymieniając zabawki jakie ma ze sobą, mówi: Mam Tomka, oraz Tobika, oraz Zygzaka.
Chętnie komentuje jakieś sytuacje, np. ostatnio zapinam kurtkę, zamek się zaciął i nie mogłam sobie poradzić. Maksio skomentował:
No niestety. Po prostu jesteś za gruba.
Paskudna ostra zima, ślisko i ciężko się jeździ autem.
Maks mowi: Pamiętaj, jak Cię tata uczyl wczoraj. Jak jest śnieg, to dawaj malo gazu - poucza.
Któregoś dnia wzięło Mu się na wspomnienia ;-) i mówi:
-Kiedyś byłem małą dzidzią...
-No tak, byłeś.
-I mieszkałem u Ciebie w brzuszku.
-Tak, ale jak Ty się tam zmieściłeś?
-No wtedy przecież byłem malutki!
-Ah tak, faktycznie... Ale ciekawe, jak Ty się do tego brzuszka dostałeś.
-Nie wiem, chyba mnie połknęłaś.
Dzisiaj przyszła pani doktor, sprawdzić czy oskrzela i płuca Maksia są w porządku - od paru dni Maxi brzydko kaszlał.
Pani usiadła na krześle, a Maks do mnie: Mamo, a jak ta pani się nazywa?
Mówię: No to zapytaj o to panią, jak chcesz się dowiedzieć.
Maks: Jak się nazywasz proszę pani?
Pani doktor: Machaczka.
Maks: Machaczka? Haha. To masz śmieszne imię :-)
Leży w łóżku, ogląda bajkę, obok tato śpi, ja w kuchni.
I słyszę: No przestań. Tato no przestań. No tato, uspokój się!!
Myślałam, że tata się z Nim drażni, zaczepia czy łaskocze. Idę do pokoju, no ale widzę, że tato mocno śpi, i głośno chrapie.
Pytam: Maksio, co tata Ci robi?
Maks: No on na mnie warczy!
14 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz