Ten poprzedni rowerek, pomarańczowy był beznadziejny.
Kupiony w Smyku, ale plastikowy, taki jakiś tandetny. Ciężko się kręciło pedałami, Maks wolał żeby Go pchać. Tamten wywaliłam miesiąc temu z zamiarem kupienia nowego - jako prezent urodzinowy w sierpniu.
Ale dziadkowie byli szybsi.
Już sprawdzałam - są fajne trasy nietrudne dla Maksa. Możemy wsiąść na rower pod Wawelem, i podjechać wałami wiślanymi do Parku Dębnickiego. To ok 3 km, ale bardzo przyjemne miejsce - cały czas prosto, bez górek, prosta 3km ścieżka. Nikt nie mówi, że musimy jechać cały czas. Powolutku, do plecaka włoże cienki kocyk i jakieś przekąski, zrobimy po drodze mały piknik :)
Jak będzie starszy, to można jechać do Tyńca, ostatnio widziałam 6,7-latki na tej trasie.
Zaczniemy "rowerować", ja miałam przerwę chyba 7-letnią, ale zacznę od nowa. Mam towarzysza Maksicha :)








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz