Co robił Masich przez pierwsze dni, kiedy jeszcze byliśmy w szpitalu? Jadł i jadł i jadł. I spał. A jak tylko głód wrócił to natychmiast płakał. No nie powiem, baliśmy się zostać z nim sam na sam, w domu. Ale co było robić. Zabraliśmy ze sobą. A w domu płakac przestał .Po prostu do domu się dzieciakowi chciało. I słusznie.

Do domku wróciliśmy 9 sierpnia. Bo walczyliśmy z żółtaczką, którą odziedziczył po mamie.
Chodziliśmy na spacerki, w nocy budzilismy się co 4 godziny, ale... fajnie było.
Wszyscy gratulowali synka, mówili ze podobny do Daddiego. No pewnie że podobny.

I pierwszy miesiąc minał nam na wzajemnym poznawaniu się. Szybko minął. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej MAMĄ a tata coraz bardziej TATĄ. A Maksicho coraz bardziej NASZE. A o tym, że czuł się z nami coraz lepiej niech świadczy fakt, że zaczął spać na pleckach z wyciągniętymi rączkami.
A ponizej znow "Superman"

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz