

Maksik dostal od taty samochod. Do zabawy - taki zeby wsypac do niego klocki, i sie bawic. Mamiszon jak tylko zobaczyl pojazd - od razu pomyslal: przeciez on bedzie na nim chcial jezdzic! Bo chyba jeszcze nie wspominalam ze Max na wszystkim co ma kolka musi jezdzic. I nie wazne czy to zabawka, czy samochodzik z klockow lego - on rozkracza sie i siada. Odpycha sie i jedzie :)
I do nowego samochodziku tez wsiadl - i zazadal zabawy. Tata bral rozmach i pchal auto do mamy. Mama lapala i odpychala do Taty. I tak pol godziny :)




Do teraz sie zastanawiam jak on tam te swoja pupke zmiescil :)

Wczoraj Maks tez zaprezentowal pierwszego przepieknego fikoka w swoim wykonaniu :) Balam sie ze kregoslum mu chrupnie, ale gdzie tam. Mam wysportowane i gietkie dziecko :)

A tu zabawa w 'NIE MA MAKSIKA, NIE MA, NIE MA' :)

A tu Maksik kazal sie pryskac woda z zelazka :) Hehe. Kazal naciskac 'Pstryk-pstryk' i jak kropelki lecialy na buzke, niesamowicie sie cieszyl i od nowa... Tak przez pol godziny :)





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz