8 września 2009

Wrzesień 2009 :)

Ostatnio jak chcę przytulić Maksicha, słyszę: Mamo! Nie!
Albo jak mówię: "Maksio, daj mamie buziaka", Maks stanowczo odpowiada: "Busi, nie."
Ehh, synek chyba się starzeje :)


Ulubiona zabawa Maksa: "Chowa sie" - Chować się. Należy wejśc pod kołdrę i krzyczć: Maksio chowa sie. Albo: Mama
chowa sie.
A potem: Oo, Mama! Albo: A kuku, Maksio!. I tak pół godziny :)


Dzisiaj bylimy w Urzędzie, załatwić paszport dla Maksicha.
Oczywiscie biurokracja itepe itede, czekaliśmy tam z pół godziny.
Pomijam więc włażenie na biurka, szarpanie kabli, kręcenie krzeseł. Mówię do Maksa żebyśmy pospacerowali.
On się zgodził.
I na moje nieszczęście zobaczył WC. I mówi: Maksio siku.
Ja: Maksio, ale masz pieluszkę, możesz zrobić siku do pieluszki.
Maks: Nieee, Maksio siku tutaj!!!
Nie chciałam więc ryzykować że się rozedrze, weszliśmy do toalety.
Ściągnęłam mu kurtkę, potem musiałam sweter. Następnie szelki, rozpinam dzinsy i słyszę:
-Siku nie.
Mówię: Maksio, ale mówiłeś, że chcesz siku, więc sciągnę Ci pieluszkę, i zrobisz siku, okey?
Maks: Tak.
No to ściągam jeszcze pieluchę, podnoszę, i trzymam Maksa nad kibelkiem.
I czekam.
Czekam..
Czekam....
I czeeekaaam.
I nic.
Pytam: Maksio, bedziesz robił siusiu?
Maks: Maksio siku.
No to czekam dalej.
Czekam
Czekam..
I doczekałam się.
Dwóch kropelek. Albo trzech.
I Maksio zadowolony zeskakuje i oznajmia: Maksio lobił siku.


Jedziemy samochodem, stoimy na światłach, i Maks krzyczy: O! Ciepa!!
Ja się rozglądam, i pytam: Ciepa to jest reklama, tak?
Maks: Niee! Ciepa!
Ja pytam: Ciepa to może ciepła..?
Maks: Nie! Ciepa!!
Jedziemy dalej, ja nie wiem co to jest ta ciepa. I za chwilę znów słyszę: O, mamo - ciepa tutaj!
Odwracam głowę w prawo, a tam ... faktycznie ciepa.
No PRZYCZEPA.
No mamo, jak można być tak niedomyślnym...?


Z Maksa wyrośnie chyba Pan Porządnicki. Albo nawet Pan Pedant. Nie wiem po kim to ma, na pewno nie po mamie.
Może po dziadkach :)
Wszystkie auta przed spaniem muszą być ułożone w "gaziu" czyli garażu, a zabawki w pudełkach.
Wszystkie "mieci" czyli śmieci muszą trafić do "kosia" czyli kosza.
Nawet wieczorem, tuż przed spaniem Maks wykazuje te swoje upodobania.
Uwielbia spać z autami.
Zawsze wieczorem jest rytuał:
Ja mówię: Maksio, jest 21, idziemy spać
Maks: Tak.
Odprowadzamy go do łóżeczka - zawsze musimy oboje z Tatą.
My: To pa, koko.
Maksik: Pa, koko. Nie ma pici.
Ja: OK, to idę po picie. Przynoszę butelkę (zwykle jest pusta, albo w środku jest 2 łyki wody, ale butelka MUSI stać w łóżeczku)
Makisk: Mamo, ponioć.
To przynoszę pociag i agoniki - wagoniki.
Maks: Mamo, auta i bete.
To przynosze z 5 samochodów.
Ustawiam je, po lewej stronie a on już leżąc mówi z wyrzutem: Mamo! No nie tak! I przestawia kazdy o pół centymetra, albo w inna stronę.
I mówi: O, tak.
Ja: Już jest dobrze? Tak jak ma być?
Maks: TAK.
Ja: To pa, koko.
Maks: Pa, koko.
Wychodzę, i za 10 minut Maks już śpi.
Przychodzę zgasić Mu lampkę (bo zawsze zasypia z zapaloną) i chwilkę patrze na Niego. Dla mnie jest samą słodyczą jak spi.
Wyglada jak aniołek z tymi autami przytulonymi do policzka.
Łudzę się, że każda mama patrzy podobnie na swoje dziecko i że nie odstaję za bardzo od normy w zachwycie :)

Brak komentarzy: