Wpisuję takie najciekawsze, które mam w pamięci :-)
Maksio wypowiada teraz setkę zdań na minutę, więc cięzko byłoby wszystko spamiętać.
-Nie dasz mi cukierka? No, nie badź urwisem, mamo...
Wylał mleko na środek pokoju. Ja jestem w łazience.
Krzyczy: Bardzo przepraszam, Najdroższa!
-Wyrzucisz śmieci?
-Tak, nie ma sprawy.
-Dzięki Maksio.
-Nie ma problemu.
Bawią się z tatem na łóżku, Witek Go łaskota i drażni.
-Zostaw mnie! To nie jest śmieszne, tatusiu!
Cokolwiek usłyszy, to powtarza każde słówko, zdanie. Niesamowicie to brzmi w Jego wykonaniu.
-Maksio, idziemy spać.
-Elcia, żartujesz chyba!
-Czemu nie chcesz jeść jajeczka?
-Po-nieważ...
Salwy śmiechu moje i Witka zagłuszyły Jego wypowiedź, i nie wiem, co chciał odpowiedzieć na to pytanie :-)
Buduje zdania nawet z 10-15 słów!
Opowiada dziś Tacie: Tato, byliśmy dziś u Oli, i ja płakałem bo Ola szybko biegała i ja nie mogłem zdążyć.
-Gdzie jedziemy?
-Do Tesco.
-Do Tesco. Aha, to świetnie...
Przy śniadaniu: Dostał kanapki z nutellą, i zamiast gryźć bułke, to zlizuje nutelle.
-Maksik, gryź proszę bułeczkę, przecież smaczna jest.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo muszę lizać.
-...
W ogóle, ostatnio jak o cokolwiek proszę, to odpowiada: Nie mogę.
A jak pytam dlaczego, mówi: Bo jestem zajęty. Albo: Bo nie chcę. Albo ulubione: BO MUSZĘ!
No i nasze wspaniałe samochodowe dialogi. Trzeba wspomnieć o nich. To jest naprawdę "jedna setna" tego, o czym rozmawiamy podczas codziennej jazdy. Ale mniej-więcej to tak wygląda:
-Gdzie jedziemy?
-Na stację.
-Benzynową?
-Tak.
-A co to jest stacja benzynowa?
-Stacja to miejsce, gdzie się tankuje paliwo.
-A co to jest paliwo?
-To jest płyn, który wlewa się do auta, żeby mógł jechać.
-A co to jest auto?
-Maksiu, przecież wiesz. Auto to jest samochód.
-A co to jest samochód?
-To jest taka maszyna, taki pojazd który jeździ po ulicach.
-A co to jest ulica?
-To jest takie miejsce po którym jeżdżą auta. I już wiesz co to jest auto!
-Tak. (Po chwili zastanowienia.) Auta i co jeszcze jeżdżą po ulicach?
-Taksówki, autobusy i rowery.
-...
-...
-...
Wiadomo, co następuje dalej :-)
Wczoraj już koło 21, myślałam że śpi, ale mnie woła.
-Mamo, muszę iść do muszli.
-Ale przecież tu masz nocnik.
-Nie, Maksio jest duży i musi już sikać do muszli!!
Bo chyba jeszcze nie pisałam, że dokładnie od nocy z 8/9 kwietnia 2010 Maksio nie używa pieluch.
Przyjechaliśmy z Sanoka 8 kwietnia, i położyłam Go w nocy pierwszy raz bez pieluchy.
Wcześniej już od dłuższego czasu zakladałam Mu tylko pieluchy na noc, i na wyjazdy autem.
Teraz - z dnia na dzień odeszliśmy od pieluszek. Myślałam, że będzie dłuższy proces odzwyczajania się, obkupiony moim wstawaniem w nocy, przesikaną pościelą i ciuchami.
Nic z tych rzeczy!!!!
W pierwszą noc wysikał się przed zaśnięciem. Ja przychodziłam dosłownie co dwie godziny sprawdzając czy nie ma mokro, ale spał jak kamień.
O 7 rano wstał, i wysiusiał się do nocnika przy łóżku.
Przypominałam na każdym kroku - przy wyjsciu, czy w samochodzie, że: Maksiu, jak będziesz chciał siku... A On znudzony, dokańczał: to powiem mamusi, zatrzymamy się i Maksio się wysika.
Na dzień dzisiejszy bilans: 1 raz "wypadek" w nocy, i jeden raz w samochodzie.
Ale jak na pierwsze dwa tygodnie, uważam, że calkiem nieźle nam idzie :D
Żegnajcie pampersy!!!
Zaległe zdjęcia z Sanoka, z Krainy Zabaw.







A tak Maksio wyglądał, gdy Tatusiowi się nudziło, i pobawili się nożyczkami. I zrobili Maksiowi Super-Fryzurke...

Na szczęście Mama poprawiła, i już jest duuuzo lepiej ;-)
Dzisiejsze zdjęcia z wycieczki na Forty: Fort Mistrzejowice, i Fort Batowice.






























A teraz zdjecia robione WŁASNORĘCZNIE przez Maksia.
1. "Przybij piatkę"

2. "Mama"

3. "Mama", drugie podejscie :-)

4. "Słoneczko"

1 komentarz:
Świetny Maluszek!! ;)
A rozmówki które piszesz doprowadzają mnie do łez.. ;)
Prześlij komentarz