19 czerwca 2008

Po raz pierwszy w zyciu Maksicha 2 tygodnie bez mamy - juz w sobotę

Maksich ostatnio się rozgadal.
Standardowo mama, baba, tata, dada. Na prowadzeniu mama - reszta sie chyba juz przejadla.
Oprocz tego inne slowa nic nie znaczace, tzw. pitolenie maksichowe :)
Potrafi godzinami śpiewac, opowiadac no i oczywiscie narzekac.

I zachowuje się jak wyglodzone dziecko z Afryki.
Ktokolwiek cokolwiek je/pije/gryzie/wklada do ust, Maks automatycznie podchodzi, wyciaga raczke, robi minkę nr 178 pt."Proszę daj mi TO CO MASZ, musze to miec",
i nie odejdzie dopoki nie dostanie tego samego. I nie wazne czy to jest wafelek czekoladowy, kawa, kromka z szynka, czy mocno doprawione mięso - Maks musi, po prostu MUSI tez to dostac. Przy znajomych czasem az wstyd, pytaja dlaczego dziecko glodzimy...

Przezylismy remont. 2 tygodnie w domu wygladajacym jakby po przejsciu traby powietrznej.
Malowanie scian w calym domu, wymiana listew, wymiana calej kuchni, budowa scianki dzialowej.
Jednym slowem: MASAKRA
Ale teraz to juz jestesmy niezniszczalni. Udalo sie przezyc koszmar remontowy, to juz przezyjemy wszystko.

Nokia Suite ostatnio nie chce mi dzialac - nie moge przesylac zdjec Maksicha z telefonu.
Aparatem rzadko robię, bo nie chce mi sie go wszedzie ze soba nosic. No a telefon mam zawsze pod reka.
Sprzedajemy Maksicha mojej mamie w sobote na 2 tygodnie, bede miala duzo czasu, na pewno wiec uda sie cos wykombinowac i podrzucic fotki Maksichowe :)
No wlasnie. Maksicho spedzi najdluzszy okres w zyciu bez mamy - jedzie do Babci do Sanoka.
Babcia sama chciala, nie wie co ja czeka :)
A Mamiszon nareszcie odpocznie. Mam nadzieję, ze nie trzeba bedzie wracac po 3 dniach po pierworodnego, i ze
nie bedzie dawal w kość Babci, Dziadkowi i ciotce.
Wielki wyjazd juz w sobotę.
I wyrodna matka po prostu się cieszy... :)

Brak komentarzy: